JAK KUCHNIĘ POLSKĄ ZAMIENIĆ NA KUCHNIĘ CHIŃSKĄ?

Dostałam w prezencie z Pekinu prześliczną książkę o kuch­ni chińskiej, z obrazkami i cb najważniejsze — w języku francuskim. Pasjonująca lektura! Znajomi bywali po świecie, zachwycają się kuchnią chińską. Tą oryginalną, a nie tą z „Szanghaju” w Warszawie. Zaprosiłam więc co bardziej oblatanych znajomych i pokusiłam się o laury kuchni chińs­kiej. Bywali znajomi wypchnęli mnie z kuchni z okrzykiem: „e, nic nie wiesz, nie byłaś”! I zaczęli zastanawiać się, co czym zastąpić. Czym zastąpić pędy bambusu, krewetki, grzyb­ki „mun”? Tu ja wkroczyłam z powrotem do kuchni i razem zrobiliśmy następującą potrawę: najpierw sos z byle jakiego tłuszczu i odrobiny mąki. Dodać trochę soli, cukru, czarnego pieprzu; potem suszoną paprykę — bardzo ostrą, przywie­zioną latem z Bułgarii lub Węgier, paprykę marynowaną czer­woną, uprzednio wymoczoną w wodzie i pokrajaną na pa- seczki. W ogóle wszystko, co wchodzi w skład tej potrawy, jest pokrajane na drobne paseczki i w małych ilościach. Sto­sunek ilościowy tych składników musimy wyczuć intuicyj­nie. Następnie dodajemy schab pieczony, nie za tłusty, pie­truszkę i seler z rosołu, groszek zielony. Zamiast bambusa
pokrajaną sałatę i cykorię, a zamiast grzybków „mun” — gąski w occie, wymoczone uprzednio w wodzie, żeby nie były zbyt ostre. Sos zagęszczamy przetartą fasolką — „Jasiem”. Dolewamy kieliszek wytrawnego wermutu. Gotujemy około 20 minut na małym ogniu. Jak się zapewne domyślacie, podajemy do tego ryż na syp- pko — dla każdego osobną porcję — w małych miseczkach. Potrawę nabieramy z większej miski i mieszamy w misecz­ce z ryżem. Powinno się jeść pałeczkami, ale to już Wam da­ruję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *